Czasami zwykłe, codzienne życie mnie nudzi. Nie w takim tonie, że myślę ” a może by tak rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady?” ale tak, że monotonia osiąga level prawie hard. Czuję wtedy, że chcę czegoś, sama nie wiem czego. Na zakupy nie pojadę – bo w portfelu aktualnie się nie przelewa aż tak, żeby wydawać z powodu chandry. Poza tym czuję, że potrzeba mi czegoś długoterminowego. Nie rozrywki, która przeminie i jeszcze pozostawi w głowie wyrzuty sumienia. Na dworze za zimno na budowanie babek z piachu, za zimno na długie leniwe spacery, bo później tylko siorbanie noskiem nad gorąca herbatą. I wtedy dzwoni Ona. Mama. I zdradza sikret! Że goście jadą, że niespodzianka, której już nie mogła w sobie dusić. Że ukochany Tata i ukochany młodszy brat w pociągu już siedzą i rano do naszych drzwi zapukają :) Niespodzianka, której w życiu bym się nie spodziewała, ale niespodzianka najlepsza. Bo nic nie może sprawić mi większej przyjemności niż wizyta ukochanej rodziny. A że do rodziny jestem przywiązana to wiecie nie od dziś :) I że bardzo daleko mieszkamy od siebie to też dla Was nie nowość. Tym bardziej poczujcie to co ja, kiedy dowiaduję się, że za kilkanaście godzin wtulę się w Tatowe ramię :) Mimo, że na pewno większym zaskoczeniem byłoby dowiedzieć się o wizycie w momencie przybycia naszych gości, to cieszę się, że Mama sikret mi zdradziła, bo niestety wizyta bardzo krótka, a jeden dzień miałam zaplanowany od rana do nocy. Szybko sięgnęłam więc za telefon i odwołałam wszystko co miałam. I czekałam :) Aż ciężko mi Wam opisać jaką radość czułam kiedy rano musiałam Adasia o 7:30 obudzić (Bąbel zawsze wie, kiedy zaspać) i zebrać nas na dworzec :) Adaśko uradowany, bo usłyszał, że na dworzec i że po Dziadziunia jedziemy, więc współpracował jak nigdy :)
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
I zaczęliśmy nasze dwa dni, tak tylko dwa dni, ale dni pełne radości, uśmiechów i rozmów :) I mimo, że to tylko 48 godzin, mam wrażenie, że naładowałam moje akumulatory przynajmniej na następny miesiąc. Zdążyliśmy odwiedzić wszystkich, zdążyliśmy zaliczyć baaardzo długi spacer plażą, zdążyliśmy pochłonąć gofry i zdążyliśmy odpocząć. Doba magicznie się rozszerzyła i pozwoliła pobyć razem. Tylko nacieszyć się sobą nie zdążyliśmy – bo to przecież niemożliwe. Cieszy mnie bardzo, że takie chwile nie tylko dla mnie (i Adasiowego Taty) są ważne, ale obserwuję jaką radość dają Adasiowi. Pomyśleć by można że moją część rodziny widzi kilka razy do roku zaledwie, więc nie kojarzy, nie pamięta, wstydzi się. Nic bardziej mylnego! Wtula się w Dziadka, skacze po wujku, tańczy, śpiewa i jest tak szczerze radosny, że serce moje raduje się razem z Nim! Szkoda, że nie możecie usłyszeć jak słodko mówi „dziadziunio” Można się rozpłynąć – uwierzcie mi :)
Te odwiedziny to dla mnie jak lek na chandrę. Wiem, że tego bardzo było mi trzeba, żeby się zresetować, zrelaksować i psychicznie nabrać sił na jesień. Czuję teraz siłę, żeby wziąć się za wszystko. Ruszyć z planami i nowymi wpisami dla was :) Dwa dni – taki magiczny czas. Kilka chwil, a warte więcej niż można sobie wyobrazić :)
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
A jeśli macie ochotę na takie czapy lub kominy jak nasze to tylko szmaciankowo.pl :) Ja zażyczyłam sobie taką samą czapkę jak ma Adaś, z kotkiem … bo dlaczego niby tylko „Jaki Ojciec taki syn?” :)
P.S. Adaśkowe baggy to też zamówienie zrealizowane u Szmaciankowo.pl :)