Zapytasz jak sekundy mogą być wieczne? Przecież są sekundami. Przemijają w oka mgnieniu. jest i nie ma. Ot, sekunda. A jednak jestem pewna, że znasz smak wiecznych sekund. Gorzki smak. To nie są sekundy, które chce się pamiętać, wypominać na rodzinnych zjazdach, albo uronić łezkę żalu, że przeminęły. Wieczne sekundy – sekundy, które zmieniają życie. Takie chwile kiedy przewartościowujesz swoje życie, zmieniasz światopoglądy. To taki moment, kiedy widzisz całe życie do tej pory i całe życie po. I wiesz, że musisz zrobić wszystko, aby za chwilę znowu się uśmiechać. To chwila, kiedy wszystkie rady „mędrców świata” przestają mieć rację bytu, bo która z Was np. słyszała od mądrych i najmądrzejszych, że po karmieniu piersią odbijać dziecka nie trzeba? No właśnie – ja też to słyszałam. Od wielu. A jednak mój kilkudniowy Adaś potrzebował mojej pomocy, bo nawet nie chcę sobie myśleć co by było gdybym akurat podczas tych kilku „wiecznych sekund” była np w kuchni… Sekunda, chwila, wieczność.
Wiecznych sekund mamy w życiu wiele, zwłaszcza będąc rodzicami. Każda chwila niepokoju o dziecko to emocje nie do opisania. Pamiętam jak dziś – noc, kiedy zawył okropnie i przeraźliwie alarm w monitorze oddechu. Tamtej nocy nie zasnęłam już wcale. Od tamtej nocy Adaś zaczął spać w łóżku rodziców wbrew pierwotnym założeniom, bo bezpieczniej czułam się mając tą kruszynkę przy sobie nawet we śnie, niż pozostawioną nocą w łóżeczku pod opieką genialnego gadżetu. Co noc zasypiając trzymałam delikatnie rękę na Jego serduszku, albo ściskałam leciutko Jego malusią dłoń. Był przy mnie bezpieczny, ale tamta noc zostanie ze mną na zawsze. Nie wiem dziś czy to był prawdziwy alarm, czy to chwilowy spadek np napięcia w monitorze, ale pamiętam jak długo trwała ta sekunda którą musiałam pokonać z naszego łóżka do łóżeczka stojącego przecież w tym samym pokoju. Wieczność. Najdłuższa wieczność, żeby wziąć dziecko na ręce i usłyszeć Jego prawidłowy oddech.
Teraz kiedy Adaś jest już małym chłopcem takich chwil też nie brakuje, chociaż już mniej zagrażają Jego życiu – to jednak ciągle przyprawiają o gęsią skórkę. Czy Tobie też tak bardzo dłuży się dziecięcy upadek? Ilekroć widzę, jak Adaś się potyka teraz lub np. kiedy uczył się chodzić – mam wrażenie, że widzę wszystko w zwolnionym tempie, tak wiecie, jak w filmie kiedy spada na podłogę szklany wazon, który trzeba złapać nim się stłucze.
Zastanawiam się co wnoszą takie wieczne sekundy w nasze życie i po namyśle przychodzi mi do głowy tylko jedno. Mimo, że to chwila, nasz umysł jest w stanie ogarnąć tak wiele zadań, przypomnieć nam tak wiele zasad, zachowań i co najważniejsze, po fakcie okazuje się, że jesteśmy twarde. Walka o dobro dziecka odkrywa w nas takie instynkty, że niejednokrotnie nie sposób w to uwierzyć. Ja na szczęście tak mam – nie tracę zimnej krwi i nagle w głowie otwiera mi się szufladka, z której wyskakują najcenniejsze informacje jak np. odpowiedni ruch ręki po plecach dziecka. Oby już nigdy nie było mi to potrzebne, ale dziś znowu się przekonałam, że te znienawidzone wieczne sekundy to najdłuższe chwile w życiu…
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.
Image may be NSFW.
Clik here to view.