Jako młoda mama (w sensie, że po raz pierwszy) często spotykałam się z innymi młodymi mamami. Zaczęłam przecież „bywać” A to w piaskownicy, a to na huśtawkach, w przychodni u pediatry. No życie towarzyskie rozkwitło, jednym słowem. Miałam więc styczność
z kobietami takimi jak ja, z MAMAMI. Jakiś czas byłam też aktywnym członkiem kilku mamowych forów i grup. Takich wiecie, gdzie można się podpytać, wyżalić albo czasem nawet się pośmiać. Chciałabym Ci napisać, że to grupy „wsparcia” ale to chyba byłoby spore zakłamanie.
Po co nam towarzystwo innych mam?
No właśnie po to, żeby się poradzić, usłyszeć słowa wsparcia i w końcu, żeby nie być osamotnioną w naszej kobiecej i matczynej drodze. Ale moje wymagania są niestety sporo na wyrost. A szkoda.
Dlaczego tak jest?
Wydaje mi się, że matki są strasznie zazdrosne o poczynania innych matek względem swoich dzieci. No bo jak ktoś może być „lepszy” ode mnie?! Co to w ogóle znaczy, że jedna matka jest lepsza od drugiej?! Chyba każda chce dla swojego dziecka jak najlepiej, tylko drogi ku temu wybierają inne, ale czy gorsze?
Mam wrażenie, że matki tylko czekają na potknięcie drugiej. Nie wiem czy to ukryta natura, czy mus odreagowania, ale czasami wstyd mi za inne kobiety. Najczęściej spotykam się
z tym zjawiskiem jak tylko ktoś szuka porady, pocieszenia, czy uspokojenia. Że jego dziecko rozwija się prawidłowo, że nie ma powodu do zmartwień. I kiedy pada pytanie
o nocnikowanie, smoczek, karmienie, mówienie czy chodzenie, następuje wyścig. Wyścig matek. Wyścig, która ma lepsze dziecko. Wyścig, które dziecko rozwija się lepiej, bo szybciej!
I kiedy zmartwiona czy zaniepokojona mama pyta innych, czy to zupełnie w porządku, że jej dziecko w wieku 2 lat mówi tylko pojedyncze słowa, nie padają słowa uspokojenia, które tak bardzo chciałaby przeczytać, czy porady. Wtedy zaczyna się wyliczanka, że jedno dziecko to w wieku 2 lat już mówiło zdaniami, a inne znowu w wieku 2,5 recytowało wierszyki z pamięci, a pierwsze słowa padły już w wieku 10 miesięcy… i inne dyrdymały, które z rzeczywistością mają mało, albo i nic, wspólnego.
I jak słyszę, czy czytam takie dyskusje to mi wstyd za te wszystkie matki polki. Mimo, że pytanie dotyczy czego innego – zawsze znajdzie się okazja do przechwałek i zgnębienia innej osoby. Szczerze, nie wierzę w te multirozwinięte dzieci, które skaczą przez płotki w wieku roku, mówią płynnie 3 miesiące później, a jeszcze przed rokiem wołają na nocnik. Nie rozumiem tego złowrogiego nastawienia. Chęci pogrążenia innych. Matka matce wilkiem przy każdej okazji. Z własnego doświadczenia wiem, że u dziecka wszystko ma swój czas, a co najważniejsze u każdego dziecka ten czas na różne umiejętności jest inny. Więc w takich momentach należałoby uspokoić zaniepokojoną mamą, a nie dobijać ją opowiastkami o „idealnych” dzieciach. Żadna z nich nie zastanowi się nawet, że te wszystkie przechwałki spowodują zupełnie odwrotną reakcję – zmartwienie i smutek i drążenie problemu, chociaż tak naprawdę go nie ma! Bo co jeśli moje dziecko jest źle rozwinięte? Przecież te wszystkie dzieci już dawno mówią czy wołają siku, a moje nie! Co jest z nim nie tak? I zamiast rozwiać swoje wątpliwości pogrąża się w domysłach.
Oczywiście sytuacje takie w internecie są nagminne i aż do bólu przesadzone, bo wiadomo – pod nierozpoznawalnym nickiem łatwiej komentować i wygodniej, ale czy poza internetem nie jest podobnie? Takie historie zdażają się każdego dnia tuż obok nas, na spacerze, w piaskownicy, i o zgrozo – w kolejce do marketowej kasy! Tak łatwo jest oceniać
i podśmiewać się pod nosem, krytykować. Wszystkich, tylko nie siebie. Zazwyczaj czubek własnego nosa jest zbyt daleko, żeby go zobaczyć, ale dziecko jedzące kinderki to już przez cały plac zabaw nie przeoczy. A już pewniakiem burzy jest temat karmienia piersią… albo sztucznie! Sz t u cz n y m pokarmem, najgorszym z najgorszych, trutką wręcz! Gotuje się we mnie na samą myśl. Czy nie każda matka chce wszystkiego co najlepsze na tym świecie dla swojego dziecka (no dobra, zdarzają się odchyły od normy, ale nimi się teraz nie zajmujemy) Nieba przychyli, odda ostatni pieniądz, żeby dziecku coś kupić i sprawić mu radość, wskoczy w ogień, w przepaść i gdzie tylko będzie trzeba, bo… KAŻDA Z NAS KOCHA SWOJE DZIECKO i to co dla niego robi jest właśnie tym najlepszym z najlepszych według niej. Jaka nasza rola? Uszanować to! Doradzić, albo zamknąć dziub i przemilczeć. I nieważne czy to dziecko ma lat 2 czy 20…
Gdzie podziała się empatia? Gdzie podziała się chęć wsparcia, pomocy? Przecież wszystkie jesteśmy w takiej samej pozycji. Każda z nas była kiedyś mamą po raz pierwszy, po raz pierwszy doświadczała wszystkich pierwszych kroków i słów, pierwszych zmartwień
i niepokojów. Dobrze wiemy, że nie ma recepty na idealne macierzyństwo ani sztywnych ram rozwoju dzieci i sposobu na ich wychowanie. Bądźmy milsze dla siebie nawzajem, nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie nasza kolej na szukania wsparcia u innej mamy….