Nie umiem się zorganizować! Może jeśli powiem to głośno to nagle stanie się cud i moje plany same się zrealizują jeden po drugim, bez większego wysiłku… Wiem co mam robić, mam co robić i nie jest tego mało. A jednak nigdy prawie nie udaje mi się zrobić od początku do końca tego, co sobie zaplanuję. Z ogromnym podziwem patrzę ukradkiem oka na matki blogerki. Pod skrzydłami dzieci w ilości więcej niż jedno, blog ogarnięty od a do zet. Sociale na bieżąco, ach i do tego, bym zapomniała, pełen etat od 8 do 16. Ciepły obiad w domu i posprzątane pokoje. Jak? Ja się pytam, jak?
Postanowiłam więc uczynić mały rachunek sumienia i oto wnioski. Podam Ci kilka przykładów jak NIE ZABIERAĆ SIĘ DO PRACY:
Przykład: obróbka zdjęć lub\i tworzenie wpisu podczas drzemki dziecka (zakładam, że pranie zrobione, a obiad się już gotuje):
- Otwierasz komputer. Wróć. Zanim otworzysz musisz posprzątać. Kiedyś lepiej pracowało mi się w twórczym nieładzie, ale od kiedy jestem stateczną żoną i mamą okolicę okołokomputerową muszę mieć uprzątniętą. – 10 minut
- Otworzyłaś komputer. Obowiązki obowiązkami, ale fejsbunio sam się nie ogarnie. Tu skomentujesz, tam zalajkujesz, gdzie indziej udostępnisz – 10 minut. Dobra, dobra – 20 minut
- Przerzucasz zdjęcia z karty do komputera. Wróć. Najpierw musisz zrobić znowu miejsce na dysku. Mimo pokaźnej ilości miejsca, ciągle dysk krzyczy „full, full” No więc przeglądasz, wybierasz, przeprowadzasz selekcję. Przerzucasz na dysk zewnętrzny. Ok. Masz miejsce – przerzucasz bieżące zdjęcia. – 15 minut
- Praca pracą, ale pić się chce. Najlepiej świeżo mieloną kawę. Mielisz ziarna, spieniasz mleko, zaparzasz kawę. Też się zastanawiam co to za ‚ekspres’ skoro trzeba spędzić przy nim tyle czasu. A mówiłaś – kupmy ten full automat – to nie, bo mąż chce być jak prawdziwy barista. I kto teraz cierpi najbardziej? No Ty! Kawa – 12 minut
- Wracasz z kawą do biurka. W pokoju obok słyszysz, jak Twoje dziecko przewraca się z boku na bok, gada przez sen… No tak, pierwsza mocna faza snu minęła. Teraz kwestia czasu, żeby dziecko się obudziło. Masz 30-40 minut (patrząc optymistycznie) na Twoją pracę, czyli obróbkę zdjęć, albo stworzenie wpisu na bloga. Może część uda Ci się zrobić, ale o całości – zapomnij!
- Mam jeszcze pkt 6! Dla niechcących się skupić bardzo bardzo, mam rewelacyjne rozwiązanie. Usiądź do pracy w pokoju, gdzie Twoje dziecko ogląda bajkę, a Twój mąż ogląda filmiki na tablecie. Gwarant 100 % że nie popracujesz ;) Mąż ciągle będzie zagadywał, a dziecko zaciągnie Cię w końcu do zabawy :)
Ucz się na moich błędach! Jeśli tylko chcesz coś zrobić – odizoluj się! Wydziel sobie malutki kącik gdzieś, chociażby w łazience… i działaj!
Dobra, a teraz na serio. Kto jeszcze ma problemy z organizacją własnego czasu? Przyznać się :)